|
Forum Hogwartu im. Ginny Dla uczniów Hogwaru im. Ginny Weasley
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Jakie ma być kolejne opowiadanie? |
Parodia życia w Hogwarcie (tzn. typu nr.1) |
|
25% |
[ 1 ] |
Najnormalniejszy opis naszych przygód |
|
75% |
[ 3 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
Alex_Black
Gość
|
Wysłany: Nie 12:13, 17 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
Mnie głowa zbyt mocno nie bolała. Nie wypiłam ani kropelki alkocholu. Nie to co dziewczyny... Wesoła zeszłam do PW (moze nie mam kaca ale humor bardzo dobry ^^) Po chwili dołączyły do mnie dziewczyny.
- Idziemy na śniadanie? - zapytałam i zaczełam skakać w miejscu.
- Alex? Moze ty coś brałaś? - Lily popatrzyła na mnie jak na idiotkę.
- Za dużo się naćpała - mruknęła Veronica.
- No skąd! - Wyszczerzyłam się i wybiegłam z PW robiąc przy tym wiele podskoków i nie udanych szpagatów.
- Nie dobrze z nią - Lily popatrzyła na mnie ze skrzywioną miną...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lily Evans
Boss
Dołączył: 15 Lip 2005
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ciemna strona mocy...
|
Wysłany: Nie 12:21, 17 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
-Hmmm... Nie, ja chce zostać w łóżku...- powiedziałam, i już miałam się wracać, ale Alex trzymała mnie za rękaw...
- No chodź... Napijesz się czegoś to ci przejdzie!
- Hmmm... No, pić to ja już nie będe...- i do rozmowy włączyła się Verona.
- Ona tylko żartowała...
- Mi to brzmiało na sarkazm...
- No dobra, nie ważne...
I poszłyśmy do WS. Niebo było wyjątkowo zachmurzone, więc mogłyśmy się podziewać że Zielarstwo będzie odwołane... Jeden plus, bo oprócz zielarstwa dzisiaj mamy historię magii... i wolność... Śniadanko było takie sobie, biorąc pod uwagę że wczoraj skusiłam się na kieliszeczek Ognistej Whisky (tylko jeden, serio!). Nic mi nie smakowało... Cholera jasna... Alex za to nic nie piła, to czuła się świetnie. Verona lekko padnięta, nie tak jak ja... Huncwoci... Nie już ni mogę... Wszystko zaceło mi wirować przed oczami... Zemdlała...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
VeronaDeinock
Boss
Dołączył: 14 Lip 2005
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Hogsmeade
|
Wysłany: Nie 12:32, 17 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
-Lily ! Lily , obudź się !-Alex chlastała dziewczyne po twarzy.
Zza zakrętu wyleciała Verona z wiadrem wody i z prof. Mcgonagall .
CHLUP!
Zimna woda wylała się na rudowłosą.Zerwała się . We trzy posadziłyśmy ją ławce.
-Nic ci nie jest?-Verona ukleknęła przed nią .
-Nie...mam nadzieję-McGonagall obrzuciła nas łaskawym spojrzeniem i odeszła ,zadzierając szate.
Przeniosłyśmy Lily do PW i położyłyśmy na kanapie.
-Leż tutaj, nigdzie się nie ruszaj! -krzyknęła Alex
-Sprowadzimy Ci Jamesa-dodałam zamykając drzwi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alex_Black
Gość
|
Wysłany: Nie 12:37, 17 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
Poszłyśmy z Veronicą na boisko. Właśnie trwał trening qudittcha (czy jakoś tam ^^) Nabrałam powietrza w płuca. Verona zatkała sobie uszy.
- POTTER!!!!! - Wydarłam się. James spojrzał na mnie zawiedzionym wzrokiem. Zleciał i ledwo wychamował. Zatrzymał się przed naszymi stopami. Kiwnęłam do Verony a ta odsunęła dłonie od uszu.
- Lily zemdlała - powiedziała spokojnie. Po chwili Jamesa już nie było. Popatrzyłam znaczaco na Veronice. Posżłyśmy w stronę PW...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lily Evans
Boss
Dołączył: 15 Lip 2005
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ciemna strona mocy...
|
Wysłany: Nie 12:45, 17 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
Jeden plus - nie muszę iść na lekcję.
Verona i Alex gdzieś tam poszły, a ja zostałam sama w PW. No cóż, mają swoje sprawy... Nagle do PW wszedł Potter:
- Liluś! Liluś! Co ci jest? Żyjesz?
- Żyje! Nie histeryzuj! I nie mów do mnie Liluś!
Cóź, James nie poszedł na lekcje, żeby ze mną posiedzieć, więc się nie nudziłam . Godzinę później do PW wpadły dziewczyny...
- Hmmm, i jak tam?
- Hmmm, mi się nie nudzi...
Popatrzyłam na Pottera. Wtedy Alex zaczeła spowrotem gadać:
- Dobra, Verona przyjdzie z resztą po historii magi. Mnie nie będzie..
- A gdzie leziesz?
- Gdzieś... Z Piotrkiem...
I znowu zostałam sama z Jamesem. Graliśmy sobie w gargulki . Potem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
VeronaDeinock
Boss
Dołączył: 14 Lip 2005
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Hogsmeade
|
Wysłany: Nie 12:54, 17 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
Historia Magii...najnudnieszy przedmiot w całym Hogwarcie. Wcale mi się nie śpieszyło. Weszłam do sali i usiadłam w ostatniej ławce.
-Dziś ze Ślizgonami-mruknęła dziewczyna siedząca koło mnie.
Do sali wszedł prof.Binns .
-Witam-powiedział swoim melanchonijnym głosem-dziś bardzo ważna lekcja, a więc muszę wam pozmieniać miejsca!-klasnął dłońmi.
Po chwili przyszła kolej na mnie.
-Panna Deinock do Lupina-wyszczerzyłam zęby i usiadłam na swoim nowy miejscu.Wyciągnełam przybory . Atrament spadł z hukiem na ziemię. Kupiłam specjalny, z nierozbijalnego szkła. Razem z Remusem schyliliśmy się po niego. Nasze dłonie spotkały się na zimnym szkle (XD).
Uśmiechnął się blado i postawił go przedemną.
Reszta lekcji przelciała jak zwykle szybko, ponieważ gdy Binns opowiadał o rewolucji wszyscy zasnęli.
Po lekcji wyleciałam z Luniem za ręke do PW. Tam już siedziała reszta huncwotów i kilka Gryfonek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alex_Black
Gość
|
Wysłany: Nie 13:40, 17 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
Veronica biegła w naszą stronę. Tak ładnie wyglądala z Luniem. Ach... razem poszliśmy na błonia. Każdy z nas rozwalił się przy drzewie.
- Liluś jak skończymy szkołę wyjdziesz za mnie? - zapytał James. Nie słyszałam odpowiedzi. Znalazłam inny obiekt zainteresowania Reszta rozmowy do mnie rzecz jasna nie dotarła. Ostatni rok szkoły... Nie przezyje rozstania z przyjaciółmi...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lily Evans
Boss
Dołączył: 15 Lip 2005
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ciemna strona mocy...
|
Wysłany: Nie 13:51, 17 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
Hmm, lepiej się poczułam więc całą paczką wyszliśmy na błonia. Było ciepło, mimo tego że dzień zapowiadał się burzowo. Było już właściwie po lekcjach, więc mogliśmy sobie na to pozwolić. Siedzieliśmy sobie więc nad jeziorkiem, wykorzystując słoneczko... Ja siedziałam z Jamesem i grałam w karty, Veronica "niby" czytała z Luniem książkę . Jednak najśmieszniej wyglądała Alex. Piotrek musiał wrucić na lekcje, więc Alex rzucała przypadkowe słowa do Syriusza, więc on odpowiadał jej tym samym... Heheh...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
VeronaDeinock
Boss
Dołączył: 14 Lip 2005
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Hogsmeade
|
Wysłany: Nie 14:05, 17 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
Siedzieliśmy i śwrowaliśmy tak chyba z dobre dwie godziny.
-Będziecie za mną płakać?-wypalił Syriusz
-No pewnie-odpowiedział mu James i wszyscy zaczęli się śmiać.
Przez ten czas wspominaliśmy nasze wspólnie spędzone lata.
-Jak ten czas szybko mija...-Veronica odgarnęła włosy na z ramion. Remus wziął ją na kolana.
Alex jak zahipnotyzowana patrzyła na Piotrka ,który właśnie wychodził ze szkoły na błonia.
Lily zaś, ściągała drugiega buta , bo ciagle przegrywała z Jamesem w karty
Słońce mocno przygrzewało grupce siedzącej na błoniach w plecy. Czasami za mocno w główki XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alex_Black
Gość
|
Wysłany: Śro 12:56, 27 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
Błonia. Ulubione miejsce wszystkich uczniów. Przy starym dębie siedziała 7 młodzieży. Syriusz rozciągnął się i ziewnął potężnie. Na co Alex zatkała sobie nos i zrobiła zeza.
- Łapa! Śmierdzisz! - krzyknęła z oburzeniem i odsunęła się na sam skrawek koca. Pan Black odwrócił powoli wzrok na siostrę. Zmrużył wściekle czarne oczy.
- Coś ty powiedziała? - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Że śmierdzisz - bąknęła Alex. Całą tą scenę oglądała reszta huncwotów wraz z Lily i Veronicą. Dziewczyny oderwały wzrok od miesięcznika "Czarownica" i leniwym wzrokiem spojrzały na rodzeństwo. Po chwili Syriusz szedł wesołym krokiem z Alex na ramieniu. Zbulwersowana uczennica zaczęła bić Black'a pięściami w plecy oraz kopać nogami. Wszystkie fanki zebrały się i wydając z siebie jedynie ochy i achy oglądały zjawisko. Łapa ustał nad brzegiem jeziora którego tafla była idealnie prosta. Dziewczyna z hukiem wpadła do wody.
- BLACK!!! - rozniosło się po błoniach...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lily Evans
Boss
Dołączył: 15 Lip 2005
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ciemna strona mocy...
|
Wysłany: Śro 16:06, 27 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
Głos należał do profesor McGonagall.
- BLACK! CO TY ROBISZ!- krzyczała z okna. Alex wyszła z jeziora.
- Yyyy... Chodzi o Syriusza, tak?- spytała nieśmiało
- TAK! PAN SYRIUSZ BLACK PROSZONY O STAWIENIE SIĘ W MOIM GABINECIE O GODZINIE 19.00!!!-powiedziała i zamknęła okienko. Alex osuszyła swoje szaty zaklęciem. Syriusz usiadł na kocu:
- Taaa... skończyła się sielanka....- i uśmiechnął się. Co jak co, ale ładny to on był .
- Jaaa.... Co to ma być? Dlaczego w Hogwarcie nie działają mugolskie mechanizmy?- spytałam jakby sama siebie.
- A co? Tak ci brakuje mugolskich sprzętów? Czary nie wystarczął?- spytał Syriusz
- Nie... Ale nie mog posłuchać mugolskiej muzyki!
- Tiaa....
- Dobra, zbieramy się. Zaraz będzie kolacja!- powiedziała Veronica. Wszyscy zaczęli się zbierać. Poszliśmy do WS (i jeśli się nie mylę zostawiliśmy koc na błoniach ). Przed kolacją jednak miał dla nas jakieś ogłoszenie.... Wstał i zaczął przemawiać:
- Drodzy uczniowie! Jak wiecie, nasza szkoła stara się podtrzymać kontakty z innymi magicznymi szkołami. Dlatego zaprosiliśmy kilku siódmoklasistów z Beauxbatons i Durmstrangu (komentarz autorki- czy jak to się tam nazywa ;P). Nasi goście będą mieszkać w dormitoriach razem z naszymi siódmoklasistami. Po wyczytaniu nazwiska proszę usiąść przy danym stole. Mam nadzieję że przyjmiecie z godnością naszych gości... Zostaną tutaj na dwa miesiące.- przerwał, wyciągnął sobie pergamin z widocznymi nazwiskami- Aaa, więc... W Slyntherinie zamieszkają Louis Cruz i Ellen Hewitt z Durmstrangu... W Hufflepuffie Andy Moore i Kelly Lin, również z Durmstrangu w Ravlenclawie Ray Brennan i Ann Rout (z Beauxbatons)... I w Gryffindorze Travis Strong i Fleur Kain z Beauxbatons - powiedział i dopiero wtedy popatrzyłam. W naszym kierunku szedł WYSKOKI BRUNET O NIEBIESKICH OCZACH. Śliczny . Za nim podążała chuciutka (ale i tak grubsza ode mnie )blondynka z długimi włosami. Chłopak usiadł koło mnie. Obok niego ta dziewczyna, jek jej tam było, Fleur?
- Cześć, nazywam się Travis... - powiedział chłopak
- Ja nazywam się Lilian Evans. Witam w Hogwarcie... I przy stole gryfonów . To są moi znajomi: Alex, Veronica, Camila, Remus, Syriusz, Peter... no i James- powiedziałam i uśmiechnęłam się do Travisa.
- Yyy... A to jest Fleur...- dodał i odwzajemnił uśmiech. Hah, Fleur nie musiała długo czekać, bo od razu "zajął się" nią Syriusz.
- Eee, no to jak jest w tym waszym... No... Gryffindorże?
- Gryffindorze, ot co . Całkiem fajnie. Dobrze trafiłeś- jutro będzie pierwszy w tym sezonie mecz Quiditcha. Ślizgoni na Gryfonów. James jest kapitanem naszej drużyny...
- Taak... A ty wogóle grasz w Quiditcha?- spytał Travisa z "pogardą" w głosie James, ale Travis chyba się nie skapnął o co mu chodzi
- Eee no gram. Jestem pałkarzem. Yyy, możecie powiedzieć, gdzie tutaj jest toaleta?- spytał Travis i oddelegowano go z Peterem. No to sobie pogadam z Remusem, bo przez całą moją rozmowę z Travisem kopał mnie pod stołem.
- Eee, Lily? Widziałaś minę Jamesa?
- NIe... A co?
- A nic, tylko że się nieźle wkurzył...
- Hmm? Wiesz co? Powiedz mu, że jak mi się będzie podobać to się z tym Travisem nawet umówię. Całkiem jest fajny- powiedziałam i już chciałam odejść od stołu. Ale zobaczyłam, jak pudding ląduje na głowie Fleur. Odezwała się Alex:
- Sorry... To miało być w mojego kochanego braciszka...
- Gdzie jest łazienka! Ja się muszę umyć!- powiedziała wściekła Fleur. Tiaa, zawsze ja muszę łagodzić sytuajce...
- Chodź, Fleur. Zaprowadzę cię do łazienki, a potem pokażę Hogwart, dobrze?
- Tak, dziękuję. Widzę że w Hogwarcie również są ludzie o parapety... Do zobaczenie, Syriusz.
I wyszłyśmy z sali. Jak najszybciej odstawiłam Fleur do łazienki. Gdy poszła się myć, ja zaczęłam przeglądać zdjęcia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alex_Black
Gość
|
Wysłany: Śro 16:52, 27 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
- Parapety? - skrzywiona spojrzałam na Veronie. Ta tylko wzruszyła ramionami. No bautiful...
- Kolejna która na mnie leci - Syriusz przejechał dłonią po włosach.
- Kolejna stracona... - westchnęłam.
- Alexsiu, kochana siostrzyczko, ona ma po prostu gust - uśmiechnął się dumnie ze swej mądrej (jak sądził) wypowiedzi.
- Ale ty chyba nie - burknęłam. Syriuszowe oczy mówiły: "Mam gust dlatego ją oleje"
- Oczywiście że mam! - powiedział. - Masz wobec tego jakiekolwiek wątpliwości?
- Słuchaj Alex wiem ze zaraz rzucicie się sobie do gardła wiec może już chodźmy. - Veronica wstała i złapała mnie za nadgarstek wyciągając z sali.
*Dormitorium dziewcząt, godz. 20.00*
- Kto śpi przy oknie? - zapytała Fleur.
- Ja - moja głowa wyłoniła się zza kotary łóżka Lily, w którym we trzy grałyśmy w karty.
- Przenieś swoje rzeczy o tam - pokazała łóżko w zaciemnionym kącie.
- A to z jakiej racji? - zapytałam mordując ją spojrzeniem (niestety bez skutku)
- Ja tak sobie życzę. - warknęła.
- Kochana, ja mam w dupie co ty sobie życzysz - syknęłam i moja głowa zniknęła z czerwonych kotar. - Kuku - powiedziałam spoglądając w karty. Po chwili usłyszałyśmy sapanie Francuzki. Moje granatowe oczęta wyjrzały przez szparę. Po chwili wyleciałam z lóżka.
- CO TY ROBISZ CHOLERO JEDNA?! - wrzasnęłam na nią. Właśnie przeciągała mój kufer w stronę zaciemnionego łóżka.
- Zmieniam ci miejsce spania - powiedziała.
- O rzesz ty! DRĘTOWTA! - padła z drgawkami na ziemię. Hrrr nie będzie mi tu miejsca zmieniać. Za pomocą magii złączyłyśmy trzy nasze łóżka w jedną całość (zna się te sztuczki) Fleur odczarowałam.
- Jeszcze tego pożałujesz! - zapiszczała, ponieważ głos piskliwy miała okropnie. - Idę do MOJEGO Syriuszka! - krzyknęła dając szczególnie mocny nacisk na słowo mojego.
- A idź sobie się z nim prześpij i najlepiej nie wracaj! - warknęłam. Drzwi zamknęły się z hukiem. - Aż to jędza - westchnęłam i ponownie zagłębiłam się w kartach.
- Wiecie co, ten Travis jest taki fajny - mruknęła Lily. Jak na znak podniosłam oczęta równo z Veronią i spojrzałyśmy na Lilke... Z przerażeniem. - No co?! - zapytała.
- Nic - mruknęła Verona.
- Naprawdę nic - dodałam tak jak w reklamie śmiej żelków.
***Kilka godzin później***
Spałyśmy sobie w łóżku wytworzonym z trzech innych. Cóż się nam dziwić, w końcu się kochamy (jak siostry rzecz jasna) W PW siedziała Fleur przy dogasającym kominku i z czegoś śmiała się szyderczo. Odlotowe agentki (Lily, Veronica i Ja) zbudziły się i powolutku wyszły z dorma. Skierowałyśmy się po schodach w dół zaciskając zęby przy każdym skrzypnięciu. Pierwsza wychyliła głowę Lilka, nad nią ja, a nad nami Veronia, ponieważ ta była najwyższa. Francuzka czytała jakiś granatowy pogmatwany zeszyt. Był dziwnie znajomy. Obok niej siedział Syriusz. Dziewczyna pociągnęła go za rękaw a ten nachylił się nad zeszytem. Jego wyraz twarzy nie był już obojętny. Fleur machnęła zeszytem tak zę spadł za fotel a sama rzuciła się na Łapę. Każda z nas jako żę emanuje innym charakterem miała inne zachowanie. Lily patrzyła na liżącą się parę z wielkimi oczami i opadniętą szczęką, ja z zaciśniętymi powiekami i miną jakbym miała zaraz zwymiotować (nigdy jeszcze się nie całowałam i nie zamierzam) a Veronica skupiła się na zeszycie.
- Alex to nie twój pamiętnik? - zapytała szeptem. Otworzyłam oczy i przyjrzałam się zeszytowi.
- Faktycznie! Ale skąd wiedziałaś? - zmierzyłam ją wzrokiem.
- Kiedyś czytałyśmy go - wymamrotała Lily nie odrywając wzroku od Łapy i Fleur.
- CO?! - to również było szeptem... Nagle z korytarzyka który prowadził do dormitoriów chłopców pojawił się Travis. Lily mało nie spadła. Na szczęście trwała wiernie w swej pozycji bo inaczej nasza wieża by się zapadła. Chłopaczyna zauważyła nas i pomachała do Lily która już zaczęła się ślinić (błeee) Po lekkim uderzeniu w głowę w miarę wynormalniała. Po chwili nad Travisem pojawili się huncwoci. Tylko biedny Peter miał trudności z zobaczeniem tego jakże emocjonującego spotkania Łapy z Fleur. A oni dalej trwali w pocałunku. Ale to do czasu. Ponieważ James musiał rzucić się z łapami na Travisa wywołując przy tym dzikie okrzyki chłopaków (raczej Petera) i przeraźliwe piski Lily (powrót orki) Para odkleiła się od siebie. Francuzka wyleciała z kanapy bo Syriusz w blasku ognia obaczył jej twarz i przyłączył się do obserwowania bójki. Skończyło się na tym że McG weszla do PW i zabrała nam 50 pkt. Za nadużywanie przemocy i zakłócanie ciszy nocnej...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lily Evans
Boss
Dołączył: 15 Lip 2005
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ciemna strona mocy...
|
Wysłany: Śro 17:49, 27 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
Miałam w dupie naszą kochaną francuzeczkę. Była już chyba 4 nad ranem, a ja nie mogłam spać. Fleur nie było. McGonagall przeniosła ją do sypialni krukonek, żeby mogła odpocząć sobie od nas, no i żeby mogła poplotkować ze swoją koleżaneczką o imieniu Ann. Dostałam liścik od Leny i Margo (nasze koleżanki, mieszkają w Ravlenclawie ). Też mają dosyć francuskiej arystokracji... (tak je nazwały ). Szukałam pod naszym złączonym łóżkiem pamiętnika. Dziewczyny jeszcze spały. Nie było go. NIGDZIE GO NIE BYŁO! Ani mojego, ani Alex, ani Veronici. Wkurzyłam się. Poszłam wygrnąć Syriuszowi. Huncwoci spali. Ciągnąc za kołdrę zrzuciłam Syriego z łóżka.
- Syriusz! Ty nadęty bufonie! Ty szumowino! Co ona zrobiła z naszymi pamiętnikami?!
(Syriusz mówił przez sen )
- Eee... Ona.... KOchana... Fleur... Ona... Śliczna... Znalazła... I mówiła... Że jesteś głupia... I jeszcze mówiła... Że... Zniszczy... Alex... No... I... Pamiętnik... Rozwiesiła... Kartki... Wielka Sala...
- Suuper... Pożyzam mapę, dobrze, Łapa?
- Ale... nie całuj jej... śliczna...
Głupi Syriuszek... Wyciągnęłam sobie mapę z szafki i pelerynę od Jamesa. Odniosę później . Poszłam do WS. Nie kłamał- Fleur ze swoją koleżanką siedziała tam i czytała nasze pamiętniki. I robiły w nich uwagi. Myślałam że się zdenerwuję. Ale... nie wiedziały że jestem pod peleryną...
Zaczęłam akcję "Wytempić francuskie dupy". Podeszłam do nich w pelerynie i wyrwałam im z rąk pamiętniki. Przy okazji przewróciłam talerz. Zaraz w WS zjawił się Flich.
- OH! Panny z Beauxbatons robią sobie nocne przechadzki? Nieładnie... A teraz pójdziecie ze mną... Porozmawiamy o moralności i zakazach...
Poszły posłusznie za Flichem. Ja zaś wróciłam do dorma. Najpierw wrzuciłam do szafy rzeczy chłopaków, potem ułożyłam nasze pamiętniki pod naszym "małżeńskim" łóżkiem. Na koniec zaś padłam na łóżko i usnęłam .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alex_Black
Gość
|
Wysłany: Śro 18:25, 27 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
Obudziłam się. Rozciągnęłam ręce tak że przez przypadek Lily dostała w twarz. Ta podniosła się i chciała zejść z łóżka (jaki to zwyczaj miała gdy jeszcze nie zostały złączone) przez co kopnęła Veronice w bok. Ta wstała i już miała oddać Lil ale nie wytrzymała i padła na mnie. Tak więc wstałyśmy. Na drewnianym zegarku złote strzałki wskazywały 7.45. Jak się można spodziewać wszystkie trzy wleciałyśmy do łazienki. Powiększyłyśmy umywalki (Veronia zna się na transmutacji lepiej niż McG) Potem razem z Lily zostałyśmy wygonione ponieważ Verona musiała załatwić sprawy prywatne. Za to my w małym pokoiku (którego większą część zajmowało nasze łoże) zaczęłyśmy przegrzebywać się przez sterty śmieci. Ubrane (Ja miałam spódnice Lily, a ta moją bluzkę) poczekałyśmy na Veronice i razem popędziłyśmy na śniadanie. Zdyszane usiadłyśmy przy huncwotach.
- No, no dziewczęta pobiłyście wasz rekord - powiedział zadowolony Syriusz zaglądając do zegarka z bodajże 12 wskazówkami panny Deinock.
- Szesnaście minut - dodała Verona z uśmiechem. Dyrektor wstał.
- Moi drodzy uczniowie. Niestety nie mogę przenieść panny Fleur (tu krzyknęłam: nie wiadomo czy takiej panny, a sala zadrżała od śmiechu) do dormitorium Krukonek. Więc wraca ona do Gryfonek. Mam nadzieję że się dogadacie.
- Prędzej spłonę na stosie - burknęła Lily. Nie przejmowałyśmy się za bardzo obecnością francuskiej dupy jak nazwałam królewnę śnieżkę. Odlotowe agentki wyszły razem ze mną z sali i udałyśmy się do lochów. Nie zdążyłyśmy dojść bo zatrzymała nas Francja elegancja (ogólnie rzecz biorąc nie mogę się zdecydować jak nazwać tego karła, trzeba będzie pogadać z dziewczynami) wraz ze swoją best friend.
- No i co nam zrobicie? - zapytała żując gumę przy czym mlaskanie wydało się normalne. Razem z agentkami popatrzyłam na nie jak na idiotki (chodź w 100% nimi były)
- Patrz jak je zatkało - zachichotała best friend zwana również Ann (dla przyjaciół Pipiźduma) No faktycznie miała rację. Stałyśmy z otwartymi ustami i nie mogłyśmy uwierzyć naszym uszom.
- Ty... Wyzwałaś nas na pojedynek? - zapytała Lily mrugając sto razy na minutę.
- Ale by nie pojętne! - krzyknęła. Tu popisałam się wspaniałą znajomością OPCM. Dziewczyna nie zdążyła nawet wyciągnąć różdżki a już wisiała na żyrandolu wraz ze swoją best friend. Trochę zszokowało je ale cóż, nie każdy rodzi się z tak wspaniałymi zdolnościami aby w ogóle zrozumieć co zrobił przeciwnik...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lily Evans
Boss
Dołączył: 15 Lip 2005
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ciemna strona mocy...
|
Wysłany: Czw 18:38, 28 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
Litościwie jakiś krukon, z którymi mieliśmy teraz lekcje, ściągnął francuskie panienki (a z resztą... niewiadomo ) spod sufitu. Akurat przechodził tamtędy Travis z tym jego drugim kolegą. Nie daleko za nimi Huncwoci.
- Eee... Lily? Możemy się dzisiaj umówić na spacer?- spytał
- No właściwie to nie mam nic przeciwko- powiedziałam
- To świetnie. Spotkamy się w waszym Pokoju Wspólnym o 17.00- powiedział Travis i przysiadł się do stolika, przy którym pracował jego kolega i jakiś Krukon. Profesor rozsadzał nas po trzy osoby. Alex siedziała z Veronicą i Camilą. Ja na nieszczęście zostałam przydzielona do Fleur i Ann. Udawałam że strasznie interesuje mnie temet lekcji i podsłuchiwałam ich rozmowę.
- Jezu... Ta szkoła jest beznadziejna! I ta Blackówna...
- A jaktam Syriusz?
- Naiwny i głupi...
- Pamiętaj że się założyłaś!
- Pamiętam, Ann, pamiętam...
Tyle usłyszałam. Lekko zbulwersowana tymi słowami robiłam same błęde na lekcji, za co psorek odjął nam 10 punktów. Po lekcji poszłam z Alex do biblioteki żeby odrobić pracę domową. Gdy skończyłyśmy, ruszyłyśmy do naszego dorma, żeby powylegiwać się na naszym małżeńskim łóżu . Do dorma weszli Huncwoci.
- Wiem że jesteście dziwne, ale że śpicie ze sobą?- stwierdził Syriusz
- Spadaj Łapa. Ciekawe co byś ty zrobił, gdyby w twojej sypialni mieszkała taka dziwka...
- Jak śmiesz tak mówić o Fleur! Ona jest lepsza od ciebie!
- CO?! CHCESZ ZNAC PRAWDĘ?! FLEUR PODRYWA CIĘ, BO ZAŁOŻYŁA SIĘ ZE SWOJĄ KOLEŻANKĄ, ANN, ŻE TO ZROBI! I ONA JEST LEPSZA ODE MNIE?! NIE MASZ PRAWA POSTAWIĆ KIEDY KOLWIEK NOGI W TEJ SYPIALNI! I WY TEŻ! MAM WAS DOSYĆ!-krzyknęłam i spojrzłąm na zegarek. 16.55. Świetnie. Założyłam buty i wyszłam z dorma, przepychając się przy okazji przez Huncwotów. Travis już czekał w PW. Wziął mnie za ręke. Przeszliśmy korytarzami na błonia. Tam usiedliśmy pod drzewem i zaczeliśmy rozmawiać.
- Lily... Dlaczego jesteś taka zdenerwowana?
- Fleur mnie wkurzyła. Żądzi się, jakby była conajmniej francuską królewną. I jeszcze robi sobie zakładziki, ile chłopców w Hogwarcie poderwie...
- Lily, Lily... Ona są wielkimi dziwkami. W naszej szkole szukają pierwszych lepszych, żeby tylko się z nimi przespać. Mówię ci. Nie musisz się przejmować. Nikt ich nie szanuje...
- Dzięki za pocieszenie...- powiedziałam. Wstaliśmy i zrobiliśmy rundkę dookoła Hogwartu. Potem wróciliśmy razem do PW. Siedzieli tam Huncwoci, więc automatycznie ruszyłam do sypialni. Usiadłam na łóżku. Z łazienki wyszła Alex.
- Lily? Coś ty robiła tyle czasu z Travisem?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|